Kominiarze

Ponad stuletnia tradycja kominiarska w rodzinie jest powodem wielkiej dumy. Gdy go ujrzysz przy kominie, szczęście ciebie nie ominie! Ale warto też pamiętać, że kto przy kominie, ten z głodu nie zginie. Kolejne pokolenia pracowicie budowały pomyślność rodu i wpajały dzieciom odpowiedzialność, poczucie obowiązku i dumę z wykonywanego fachu.

Pierwszy fachowiec pra...dziadek Tomasz Raciborski w Warszawie najpierw pracował jako furman, był też „szynk trzymającym”. Czy
Wybranką jego serca została Józefa Borecka, urodzona 13 marca 1786 roku w Warszawie córka Macieja i Anny Jaworskiej. Ślub odbył się 6 września 1807 roku w parafii św. Andrzeja. (W tej samej parafii ćwierć wieku wcześniej przysięgę małżeńską składali też jej rodzice.) * skan Tak tego 1807 roku opisuje miasto francuski oficer Louis-Florimond Fantin des Odoards:
„Miasto wielkie, bogate i ludne (...) rozległe zbiorowiska bud drewnianych”.
Gdy latem 1815 na Kongresie Wiedeńskim ustalono, że część Lubelszczyzny zostanie wcielona do Królestwa Polskiego (związanego z Rosją) Tomasz podjął decyzję. Paszportu już nie potrzebował. Z żoną i wtedy trojgiem dzieci przeniósł się do Lubartowa, który opuścili Austriacy.

Sadzielnik
Przeprowadzka była niezwyczajna, bo większość ludzi dążyła w przeciwnym kierunku, do dużych miast. Jednak przedsiębiorczy warszawiak uważał, że zacofana dawna Galicja to wielka szansa na znalezienie lepszej pracy i co za tym idzie, lepszego zarobku.
Zainteresowała go nowo tworząca się profesja sadzielników, czyli ludzi czyszczących kominy. Pożary były plagą tamtych czasów. Drewniane zabudowania paliły się jak zapałki, sadze i czad w kuchni także stanowiły ogromne zagrożenie. dobrze płatnej pracy przy xxx

W Lubartowie wiodło mu się całkiem nieźle, ale zorientował się, że Ordynacja Zamojska stwarza możliwości poszerzenia biznesu.
Tomasz Antoni Zamoyski już w połowie XVIII wieku wydał edykt nakazujący właścicielom domów posiadanie drabin, osęków i wanien z wodą oraz częste czyszczenie kominów. Kontrolerzy (wtedy zwani rewizorami) wag i stanu kominów byli ważnymi urzędnikami.
Tomasz Raciborski podjął więc decyzję o kolejnej przeprowadzce. W Zamościu należał do elity miasta, mieszkał „w domu Państwa Ordynacji pod numerem 27” (dziś Pereca róg Ratuszowej). Jednak marzyła mu się niezależność, rozwinięcie skrzydeł i oczywiście jeszcze większe pieniądze.
Niespokojny duch dopiero w 1820 roku osiadł na stałe, tym razem w Krasnymstawie. Miasto ledwo się odbudowało po wielkim pożarze z 1811 roku, który strawił prawie połowę wszystkich budynków. Tu ludzie częściej kominiarza wołali, doceniali znaczenie jego pracy.
Nie bez znaczenia był też fakt, że miasto było stolicą obwodu (w skład którego wchodziły powiaty krasnostawski i chełmski) i siedzibą garnizonu rosyjskiego, który stacjonował w klasztorze augustianów. Mieściło się tu dowództwo 2 brygady ułanów. Wojskowi często wzywali kominiarza, dbali o bezpieczeństwo w koszarach. A że Tomasz był solidny, otwarty i bezpośredni, to szybko zyskał renomę, nieźle zarabiał i nawiązywał towarzyskie znajomości.
I właśnie dwaj ułani 4 pułku zostali świadkami chrztu jego córki w 1824 roku. Był już wtedy właścicielem domu „pod numerem 25”. A tak niedawno, bo niecałe 2,5 roku wcześniej z żoną i dziewięciorgiem (sprawdzić) dzieci gnieździł się w wynajmowanym lokalu.
Pra...dziadek Tomasz Raciborski dwu synów do Warszawy wyprawił, córkę wydał za  miejscowego kominiarza.


Ślub Barbary Marianny Raciborskiej i Józefa Przybylskiego odbył się latem 1830 roku w Krasnymstawie.

Obywatel miasta

skan czy tekst?
Działo się w mieście Krasnymstawie dnia 27 czerwca 1830 roku o godzinie szóstej przed wieczorem.
Wiadomo czynimy, że w przytomności świadków Jana Rogowskiego stolarza lat 65 i Filipa Pawłowskiego szynkarza lat 50 liczących w mieście Krasnymstawie zamieszkałych na dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne małżeństwo między Józefem Przybylskim młodzianem kominiarzem w mieście Krasnymstawie zamieszkałym, urodzonym w mieście Biłgoraju, ze starozakonnych rodziców - lecz z imion i nazwisk z przyczyny w małoletności przechrzczenia się ślub biorącemu niepamiętnych - tamże zamieszkałych, lat 26 liczącym a panną Maryanną córką Tomasza i Teresy z Boruckich małżonków Raciborskich, kominiarzy w Krasnymstawie zamieszkałych, lat 17 liczącą też w Krasnymstawie zrodzoną.

Dlaczego Marianna oświadczyła, że urodziła się w Krasnymstawie? Nie chciano jechać do Warszawy po wypis z aktu chrztu? A może w rodzinie Raciborskich już nie pamiętano, które z licznych dzieci rodziły się w stolicy, a które na Lubelszczyźnie? Rodzice zapomnieli też, że na chrzcie dano jej dwa imiona Barbara Marianna? Na pewno używała tylko drugiego, jako Marianna występuje w aktach chrztów swoich dzieci, jako Mariannę ją pochowano w 1874 roku.
Lecz na razie jest rok 1830 i państwo młodzi wrócili z krótkiej podróży poślubnej. Jesienią wybuchło powstanie listopadowe i nieoczekiwanie Józef z teściem okazali się bardzo pomocni. Przydało się doświadczenie z Warszawy, bo Tomasz Raciborski jako chłopak w czasie insurekcji warszawskiej brał udział w gaszenie bomb.
Tak te wydarzenia z kwietnia 1794 roku opisuje skan 43

Tomasz otarł się także o towarzystwo ogniowe, które zawiązało się w Warszawie w 1804 roku. Tak więc teraz starszy pan Raciborski dzielił się doświadczeniem, pokazywał młodym co robić, uczył uników, podstępów. Wszystko oczywiście w wielkiej tajemnicy, tylko rodzina i nieliczni przyjaciele wiedzieli o tej działalności.Patriotyczna i powstańcza działalność w tej rodzinie trwała jeszcze długo. Sztafeta przez insurekcję, listopadowe do styczniowego Wojskowe znajomości – styczniowe. Ale wróćmy do Krasnegostawu.

Józef Przybylski nie chciał zawodowo konkurować z teściem i 5 lat po ślubie z żoną i trójką dzieci przeprowadził się do Zamościa. W hetmańskim grodzie mieszkał do końca życia. Początki nie były łatwe, karierze nie sprzyjało jego żydowskie pochodzenie. Jednak z biegiem lat kominiarz zdobył renomę, majątek i stał się ważną postacią. 

Pracowitością, uczciwością i miłym obejściem zyskał szacunek i pieniądze. Cech kominiarzy dbał aby majstrów nie było za wielu, ale przed 1850 rokiem Józef – podobnie jak jego teść - zdał trudny egzamin czeladniczy i po wniesieniu wysokich opłat został mistrzem, czyli majstrem cechu. Poza tym uzyskał status obywatela miasta Zamościa.
W tamtym czasie mieszkańcy nie mieli pełni praw, na przykład prawa wyborczego. Obywatel je miał. Musiał też być posesjonatem, czyli posiadać grunty, nieruchomości w mieście oraz płacić odpowiednio wysokie podatki.
Tu Perec?
W pierwszych latach XIX wieku nie tylko okazałe kamienice w Rynku Wielkim, ale także te skromniejsze były wyposażone w piece kaflowe.
Paweł Kulikiewicz W 1805 roku dom „po części drewniany, po części murowany”, w którym były „ścian dwie murowane z kominem i piecem”
„Z pochodzącego z 1822 roku protokołu wyceny można się dowiedzieć, że dom składał się z dwóch izb z alkierzami i kuchni. Oba pomieszczenia były wyposażone w piece kaflowe i piekarskie”. Przypis. W domu księdza Eliasza Pocieja inwentarz wymienia w jednej izbie komin z piecem chlebowym a w innej komin z piecem piekarskim. Przypis tamże. Zdarzały się też piece ceglane, również oczywiście z kominem, więc kominiarz na brak pracy i klientów nie narzekał.
Józef Przybylski zatrudniał kilku ludzi, ale zadbał, by synowie także poznawali ten trudny zawód, bo gwarantował on wysoką pozycję społeczną i powodzenie materialne. Świadczą o tym między innymi akty urodzenia dzieci Barbary Marianny i Józefa, czyli dokumenty z ważnych rodzinnych wydarzeń. Wymienieni w nich rodzice chrzestni

o coraz wyższym statusie świadków/chrzestnych i trwałej przyjaźni z braćmi Niklewiczami. Przyda się do powstania styczniowego

Jego najstarszy syn Konstanty od 1886 roku był pomocnikiem naczelnika Straży Pożarnej.
Do dziś na zamojskim cmentarzu parafialnym przetrwał jego wspaniały nagrobek z napisem na kolumnie „Obywatel Zamościa”.
Józef co niedzielę wkładał galowy mundur - przypominający wojskowy – który mogli nosić tylko wyróżniający się członkowie cechu. I w tym mundurze go pochowano we wrześniu 1865 roku na cmentarzu parafialnym w Zamościu. Żegnał go tłum ludzi, dziesięcioro dzieci i Barbara Marianna, która spoczęła obok męża dziesięć lat później.
Na tym samym cmentarzu spoczywa kolejne pokolenie kominiarzy, dwaj synowie Józefa i Barbary Marianny: Hipolit (1844 - 1881) oraz Feliks Piotr (1847 – 1892)

Cała zamojska nekropolia jest wspaniałym zabytkiem wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Niestety, wiele zabytkowych pomników nie przetrwało upływu czasu. Sprzed 1865 roku zachowało się tylko 7 nagrobków. W sumie na liście konserwatorskiej jest ich około 200 – wśród nich znajduje się obelisk zwieńczony krzyżem z kilkoma tablicami. Na jednym boku widnieje napis: Ś.P. Teofila z Przybylskich Broczkowska
ur. 5 marca 1841
zmarła 18 października 1922 r.
Pokój jej duszy.
Teofila - trzecia córka Barbary Marianny z Raciborskich i Józefa Przybylskiego – oraz jej mąż to kolejne pokolenie kominiarzy w tej rodzinie.

Między Królestwem a Galicją

Roman Jan Broczkowski - kalendarium
(...)
Po śmierci męża Teofila z pięciorgiem dzieci wróciła do rodzinnego Zamościa. Najstarszy Konstanty miał 16 lat, najmłodszy Stanisław Tadeusz ledwie trzy i właśnie oni kontynuowali rodzinną kominiarską tradycję. Obaj w dorosłym życiu przeprowadzili się do Galicji.

Czerniowce i Chrzanów

Konstanty założył firmę w Czerniowcach (dziś Ukraina) i tam w 1884 roku ożenił się z Albiną Ziębą. W interesach mu się nieźle powodziło, ale miał też wielkie techniczne zdolności. W 1894 roku wybrano go na przedstawiciela Bukowiny, który przedstawi/pokaże swój wynalazek na Powszechnej Wystawie Krajowej we Lwowie. Był to wielki ponadzaborowy pokaz osiągnięć gospodarczych i kulturalnych. To tu po raz pierwszy zaprezentowano publiczności „Panoramę Racławicką”. A Konstanty zaprezentował swój innowacyjny pomysł, aparat do czyszczenia kominów.

Wypadki w zawodzie/pracy kominiarza zdarzały się dość często, bo nadal do wnętrza komina wchodził szczupły człowiek lub dziecko. Maszyna czyszcząca mogła znacznie ograniczyć ryzyko śmierci z powodu zaczadzenia.

1911 rada gminy miasta przyznała obywatelstwo.

Małżeństwo Konstantego i Albiny doczekało się pięciorga dzieci. Kominiarzem został ich najmłodszy syn Konstantyn